Słowo bpa R. Bażanowskiego w Białymstoku - 26.11.2016

Ostatni dzień roku kościelnego jest okazją do spojrzenia na miniony czas w życiu kościoła, a jednocześnie do uświadomienia sobie jaka nadzieja motywuje nas do dalszego działania. Przed nami chrześcijański adwent, czyli czas oczekiwania na spełnienie się nadziei opartej na obietnicy.

Jesteśmy chrześcijanami wyznania ewangelickiego, więc spadkobiercami i kontynuatorami XVI-wiecznej Reformacji. Reformacja to inaczej odnowa, zmiana formacji czyli duchowej i umysłowej orientacji. Zmiana formacji, re-forma, odnowa wiąże się z nawróceniem lub powrotem do czegoś, co było dobre i wartościowe, a zostało zaprzepaszczone lub zapomniane. Prowadzi także do poszukiwania i wskazania tych wartości, które są najważniejsze dla godnego życia ludzkiego, prowadzi do nowego postrzegania świata i samego siebie, a tym samym do poszukiwania właściwego sensu życia i działania.

Jak przed 1989 r. większość nas Polaków tęskniła za zmianą ustroju w naszym kraju, tak na przestrzeni XV i XVI w. wyczekiwana była taka odnowa w życiu społeczno-kościelnym.

Umownie przyjmuje się rok 1517 za początek wittenberskiej Reformacji, ale wg mojej oceny zaczęła się ona o wiele wcześniej. Można by się tu było odwołać do takich historycznych postaci jak Jan Hus z Pragi, czy Hieronim Savonarola z Florencji, którzy w XV wieku podejmowali działania w kierunku odnowy ówczesnej pobożności.

Początków luterańskiej odnowy upatruję już w samym wstąpieniu bogobojnego studenta prawa - Marcina Lutra - do klasztoru, gdzie zetknął się nie tylko z twardą regułą życia zakonnego, ale przede wszystkim z egzemplarzem Biblii. To życie klasztorne i praca na wittenberskim uniwersytecie wzbudziły pytania o właściwą formę pobożności. Do poważnej refleksji nad stanem pobożności przyczyniła się też podróż tego zakonnika do Rzymu. Chcę podkreślić, że katolicki ksiądz zakonny doktor teologii - Marcin Luter - poprzez upublicznienie w 1517 r. 95 tez, nie miał na celu doprowadzenie do podziału w ówczesnym kościele zachodnim. Sformułował owe tezy jako przyczynek do dyskusji nad sprawą handlu listami odpustowymi i wpływu tej praktyki na stan duchowy i moralny ludu. Myśli zawarte w tezach Lutra zostały przychylnie przyjęte przez wielu trzeźwo myślących wówczas ludzi. Takie sformułowania jak w tezie 1. "Gdy Pan i Mistrz nasz Jezus Chrystus powiada: "pokutujcie", to chce, aby całe życie wiernych było nieustanną pokutą" albo w 62. "Prawdziwym skarbem Kościoła jest najświętsza Ewangelia chwały i łaski Bożej" wskazywały i nadal wskazują na istotę chrześcijańskiej pobożności. Forma pobożności poszczególnych ludzi przekłada się bezpośrednio na ich zachowania i działanie, na życie rodzinne i społeczne, na ład i porządek społeczny.

Tezy spowodowały pewne poruszenie i zaniepokojenie wśród kościelnych elit. Temu ruchowi w kierunku odnowy pobożności i usunięcia nadużyć w ówczesnym kościele, jaki wywołały tezy Lutra, przeciwny był Rzym z papieżem na czele, który sądził, że przez potępienie Lutra i jego nauki, uda się wszystko wyciszyć. Tak się nie stało. Przez wyklęcie wiernego kościołowi pobożnego zakonnika i księdza Marcina Lutra i zwolenników odnowy życia kościelnego, Rzym doprowadził do podziału zachodniego chrześcijaństwa, co ostatecznie zostało przypieczętowane na soborze trydenckim.

Właśnie to, w jak szybkim tempie te reformatorskie myśli rozprzestrzeniały się po Europie, wskazuje, jak wielka była tęsknota ówczesnych społeczeństw za odnową życia kościelnego i duchowego.

Także i tu w Białymstoku pewnie nie było inaczej jak na terenie całej Korony. Na pewno nie bez znaczenia i oddziaływania na Podlasie było ustanowienie już w 1525 r. w pobliskich Prusach państwa luterańskiego, a stało się to za sprawą ówczesnych katolickich biskupów Polentza i Quiassa oraz byłego ostatniego mistrza zakonnego Albrechta Hohenzollerna.

Choć nie odnaleziono dotychczas historycznych dokumentów, które mówiłyby kiedy pojawili się pierwsi ewangelicy tu w Białymstoku, to zapewne nie było tu inaczej niż w Małopolsce, Wielkopolsce czy na innych terenach. Jeśli na sąsiedniej Białorusi, w Słucku już w 1535 r. była ewangelicka parafia i była budowana ewangelicka świątynia, to nie jest wykluczone, że i tu w Białymstoku byli zwolennicy odnowy życia religijnego w duchu wittenberskim bądź genewskim.

Faktem jest, że niejednokrotnie powstawanie ewangelickich zborów było związane z migracją ludności, szczególnie rzemieślników, czy ludzi piastujących różne urzędy na dworach szlacheckich i magnackich. Wiadomo też, że niektóre dwory, jak np. Radziwiłłów sprzyjały ewangelikom. Wiemy również, że w Sidrze, w powiecie sokólskim, już w połowie XVI była parafia ewangelicka. Do dziś istnieją tam zabytkowe ruiny ewangelickiego kościoła o wymiarach 16,5 x 23 m zbudowanego przez Ostafiego (Euschatego) Wołłowicza, marszałka nadwornego króla Zygmunta Augusta.

Pewne jest także, że w pobliskim Zabłudowie w XVI w. byli ewangelicy i że w założonej tu w 1567 r. drukarni drukowane były reformatorskie pisma. Nie bez znaczenia było również to, że Zabłudów był w rękach Radziwiłłów, a w szczególności hetmana polnego i wojewody wileńskiego Krzysztofa Mikołaja Radziwiłła i jego syna Krzysztofa, który zbudował tu ewangelicki kościół, plebanię, szpital i szkołę.

W Zabłudowie znajdowała się więc najbliższa parafia ewangelicka (kalwińska), do której należeli zamieszkujący Białystok i jego okolice ewangelicy. Losy tej i wielu innych parafii i ewangelików były jednak ściśle związane z losami tych ziem i wydarzeniami historycznymi.

Przejście Białegostoku w 1796 roku pod administrację Pruską sprawiło, że w mieście pojawiło się więcej ewangelików. Nabożeństwa dla tych ewangelików początkowo odprawiał kapelan wojskowy w teatrze. Mija zatem 220 lat od rozpoczęcia ewangelickiego życia liturgicznego tu w Białymstoku, choć formalnie dopiero w 1803 r decyzją Konsystorza Kurlandzkiego przeniesiono siedzibę parafii z Zabłudowa do Białegostoku. Ta nowopowstała parafia jako kontynuatorka parafii zabłudowskiej liczyła wówczas ponad półtora tysiąca wiernych.

Po wojnach napoleońskich Białystok przeszedł pod rządy rosyjskie, co niekorzystnie odbiło się na młodej parafii ewangelickiej. Nowi włodarze miejscy zauważyli jednak w niewielkiej parafii potencjał intelektualny, a car chcąc zachować w mieście elitę intelektualną ofiarował parafii stary browar miejski, gdzie już wkrótce powstały: kościół, szkoła i plebania. W połowie XIX w. Białystok stał się prężnym ośrodkiem przemysłu włókienniczego, co również miało wpływ na rozwój parafii. Początkiem XX wieku parafia liczyła osiem i pół tysiąca wiernych, z czego pięć tysięcy ewangelików mieszkało w samym mieście. W tym czasie służbę w białostockiej parafii objął ks. Teodor Zirkwitz. Dzięki jego inicjatywie parafia przystąpiła do budowy nowego kościoła, który poświęcony został w 1912 roku. Przy parafii powstały i działały liczne ewangelickie stowarzyszenia przede wszystkim o charakterze charytatywno-opiekuńczym. Zdziesiątkowana w następstwie I wojny światowej parafia nie zaprzestała tej diakonijnej działalności. W okresie międzywojennym licząca trzy i pół tysiąca wiernych białostocka parafia przynależała do diecezji wileńskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Rzeczypospolitej Polskiej. Wielką tragedię przeżyła w okresie II wojny światowej. Ci, którzy w 1939 r. nie uciekli, wywiezieni zostali w głąb sowieckiej Rosji. W 1944 r. w Białymstoku była tylko garstka ewangelików, którym na dodatek zabrano piękny neoromański kościół.

Ewangelicy, choć w niewielkiej liczbie, byli i są w Białymstoku. Po zamknięciu w latach siedemdziesiątych ub. w. parafii jako jednostki administracyjnej KEA, została ona na nowo erygowana w 2002 r., a jej duszpasterzem od początku jest ks. major Tomasz Wigłasz. Od 1944 r. aż do 2006 r. ewangelicy nie mieli tu własnego miejsca dla sprawowania liturgii. Zaledwie od 10 lat parafia ma swoją siedzibę, gdzie tętni żywym pulsem ewangelickie życie duchowe. Tutejsi Ewangelicy są aktywni i obecni w życiu społecznym Białegostoku.

Dziś w ostatni dzień roku kościelnego z wdzięcznością wspominamy mieszkających tu w przeszłości ewangelików, dziękujemy Bogu za ich życie i działalność. Ewangelickie cmentarze tu w Białymstoku są przecież wymownymi miejscami pamięci o nich.

Warto może postawić sobie pytanie, jak wyglądałby Białystok, gdyby w przeszłości i dziś w tym mięście nie było ewangelików - ludzi, którzy swe życie i działalnie opierali i opierają na fundamencie Pisma Świętego; ludzi, którzy wyznają, że zbawienie mamy darmo z łaski przez wiarę w Jezusa Chrystusa i że dar Bożej miłości zobowiązuje do aktywnego działania na rzecz godności każdego człowieka i wspólnego dobra społecznego.

Motywacją dla takiej postawy jest nadzieja, którą opieramy na słowach obietnicy, a które znajdujemy na kartach Pisma Świętego. W minioną niedzielę zwaną niedzielą wieczności w naszych kościołach były czytane i rozważane słowa z Objawienia Św. Jana (Apokalipsy) o nowym niebie, nowej ziemi i nowej Jerozolimie - słowa obietnicy i zapewnienia, że w Bożych rękach jest nie tylko przeszłość i teraźniejszość, ale i wieczność, gdzie "będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi."

Ta pełna symboli i metafor mowa o nowej ziemi i nowym niebie, o nowej Jerozolimie, choć nie dosłownie, opisuje nową niepojętą rzeczywistość, która przygotowana jest dla nas przez Boga, a którą możemy uchwycić jedynie przez wiarę.

Wiara jest pewnością, że Bóg w Jezusie Chrystusie prawdziwie objawił nam swoją wolę. A tą wolą jest życie wieczne. W jaki sposóbBóg to urzeczywistni, nie wiemy; i nie musimy wiedzieć. Naszą rzeczą jest żyć w tej wierze, radować się, po prostu już teraz żyć w miłości i miłością. W miłości wszak jest sens życia nie tylko doczesnego, ale i wiecznego. Zatem już w wierze w Jezusa Chrystusa rozpoczyna się życie wieczne. Amen