Adwentowe rekolekcje księży Diecezji Mazurskiej
Ostatni tydzień adwentu (nawet jeśli jest to - jak w tym roku - tydzień pełny) niezbyt sprzyja wyciszeniu się. Wiem, powinno być inaczej - ostatecznie cały adwent jest temu poświęcony - ale praktyka pokazuje coś zupełnie innego. Duchowny ma prawdziwe urwanie głowy. Mnóstwo najprzeróżniejszych spotkań, nabożeństw domowych, odwiedzin.
Udało się jednak; w niedzielne popołudnie w Mrągowie zjechali się niemal wszyscy (reszta dojechała nocą i wczesnym rankiem) by... wygłosić jeszcze jedno kazanie. A potem przez najbliższe kilkadziesiąt minut razem z innymi rozmawiać nad tym, czego dotyczyło. Zaczęło się od Adama i Ewy (a w zasadzie od czasu zanim Ewa została nazwana Ewą, gdy jeszcze wszystko było dobrze). Ta historia dała impuls do mówienia o Dobrym Bogu, który daje nie to, na co zasługujemy. O obietnicy z tym związanej, której niekoniecznie szukać trzeba jedynie w pokonaniu węża.
Potem śledziliśmy w drodze na Górę Zaopatrzenia Abrahama z Izaakiem. Na stole pojawiła się klepsydra. Nie tylko dlatego, by trzymać dyscyplinę czasową. W końcu Abraham miał się stać ojcem licznego jak piasek ludu. A jednak idzie złożyć ofiarę z tego, który jest jedynym "łącznikiem" pomiędzy nim a obiecanym, licznym jak piasek, potomstwem. My wiemy jak się ta historia zakończy, ale dla Abrahama nie było to takie oczywiste - całą drogę towarzyszył mającemu wkrótce umrzeć...
Następnie weszliśmy do Ziemi Obiecanej. Krainy mlekiem i miodem płynącej ulokowanej wokół największej na świecie depresji. Pomiędzy bezowocną Babilonią (stamtąd wyrusza bezdzietny Abram) a krzywdzącym Egiptem (gdzie naród się rozmnożył, w zamian cierpiąc niewolę). Tu osiąść miał Lud Obietnicy, po tym oczywiście, jak wypędzi dotychczasowych mieszkańców. Tych samych, którzy niespełna czterdzieści lat wcześniej przerazili zwiadowców. Dziś to oni się boją, a Izrael dokonuje obrzezki w zaufaniu, że wypełnienie obietnicy, to nie ich dzieło.
Ostatnią postacią niedzielnego wieczoru był niemal zupełnie nie znany Symeon. Nie wiemy, co działo się z nim przed, ani po spotkaniu u wrót świątyni. Wiemy jedynie, że wystarczyło mu zaufanie. Jedno z wielu dzieci wówczas wnoszonych do świątyni miało być tym, na którego czekał. I to mu wystarczyło. Bez potwierdzeń i dowodów.
Następnego dnia wzięliśmy na tapetę tych, którzy nie tak cierpliwie czekali na realizację Bożych planów. Rozpoczęło się od tego, który musiał się resocjalizować u Midianitów. Mojżesz, w zasadzie chciał tego samego, co czterdzieści lat później sam Bóg, a jednak skończyło się jedynie na zamordowanym Egipcjaninie i ucieczce na pustynię. Musiał się długo uczyć, że to Pan planuje czas i miejsce.
Nie inaczej przedstawiała się sprawa z Dawidem, który w radosnym nastroju sprowadzał Arkę do Jerozolimy (którą to właśnie ustanowił stolicą). Wśród śpiewów i "fajerwerków" woły się jednak potknęły, Uza chciał pomóc i umarł, a Skrzynie w obawie odesłano komu innemu. Z zasady nie warto igrać z przykazaniami.
Prześledziliśmy również historię mocnego wejścia i cichego zejścia jednego z najbardziej znanych proroków - Eliasza. Człowieka gotowego rozprawić się z prawie pół tysiącem kapłanów Baala, by następnego dnia pod krzakiem uznać, że się wypalił. Mówiliśmy o swoich wypaleniach i swoich Izebel, ale też o placku jaki ma dla nas przygotowany Pan.
Podobnie przedstawia się historia "pierwszego" wśród apostołów. Od wielkiej pochwały, gdy rozpoznaje w Rabim z Nazaretu Syna Bożego, do nagany za upominanie Jezusa. Podobno "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" jeśli tak, miejsc parkingowych z pewnością im nie zabraknie. Piotr chciał wszak dobrze, wyszło jak zawsze, gdy swoją wizję chce się dać Bogu do zaaprobowania.
Na koniec tej części zajrzeliśmy na "śmietnisko". Razem z kolejnym apostołem przypatrywaliśmy się jak cenne znaleźć tam można cechy. Warto pamiętać, gdzie kończą się nasze wysiłki w przywracaniu Królestwa Bożego na ziemi.
Na koniec skupiliśmy się na Tym, który sprawił, że mieliśmy powód by się spotkać. Najpierw prowadził w zakłopotanie cieślę z Nazaretu, rodząc się z poślubionej mu małżonki. Potem "skalał" potajemnych uczniów, którzy z własnej już woli wybrali raczej Jego od uczestnictwa w Pesachowym Sederze. Zadziwił zasmuconych, by wreszcie napełnić radością podczas rozstania...
Na koniec naszych rekolekcji spotkaliśmy się jeszcze przy Stole. Wyjątkowym Stole, bo przygotowanym przez Tego, który wypełnił Obietnicę, i pomaga nam jej ufać.
Dziękuję, że mogłem te kilkadziesiąt godzin ostatniego tygodnia w adwencie się nieco wyciszyć; że za jedno kazanie posłuchać dwunastu; że swoimi refleksjami mogłem się podzielić w zamian przyjmując wiele innych.
I na koniec, choć bynajmniej nie dlatego, że najmniej istotne, dziękuję Tym, którzy zgodzili się nas ugościć.
Ks. Tomasz Wigłasz
Tematy naszych rekolekcji w Mrągowie:
niedziela:
Obietnica
1. obietnica w raju dana? (1 Mż 3) - ks. Tomasz Wigłasz
2. ojciec gwiazd i piasku (1 Mż 22,1-10 /por. 1 Mż 15,4-5 i 21,12/) - ks. Waldemar Kurzawa
3. za progiem Ziemi Obiecanej (Joz 5,1-12) - ks. Krystian Borkowski
4. siła spokoju (Łk 2,25-35 /por. Mt 2,4.16-18/) - ks. Paweł Hause
poniedziałek /do południa/:
Oczekiwanie
5. czterdzieści lat za wcześnie (2 Mż 2,11-15 /por. 2 Mż 3, 7.9-10/) - ks. Bogusław Juroszek
6. silna, pomocna dłoń (2 Sm 6,1-8 /1 Krn 13,5-11/) - ks. Piotr Mendroch
7. mocne wejście, ciche wyjście (1 Krl 19,1-8 /por. 1 Krl 18,1-46/) - ks. Roland Zagóra
8. troskliwy przyjaciel (Mt 16,13-23) - ks. Rafał Dawid
9. wartościowe śmieci (Dz 8,1a; 9,1-2 i Flp 3,7-9) - ks. Witold Twardzik
poniedziałek /po południu/:
Wypełnienie
10. pierwszy chrześcijanin (Mt 1,18-2) - ks. Marcin Pysz
11. wokół nowej Paschy (J 19,28-42) - ks. Jan Neumann
12. tylko ze słyszenia znałem Cię (Łk 24,13-33a) - ks. Krzysztof Mutschmann
13. radosne rozstanie (Mk 16,14-20 i Łk 24,50-53) - ks Dawid Banach
14. spotkanie przy Stole (Komunia Święta) - bp Rudolf Bażanowski
Strona Diecezji Mazurskiej